TERF kto to? TERF co to? Czy TERFY wyznają TERFizm? Czy Terfiara to współczesna czarownica? – te i inne złożoności lewicowych wyzwisk.

Opublikowano przez

TERF -y to współczesne czarownice dla ideologii para-religinej jaką jest woke i wspisany weń queer

TERF to stygmatyzujące określenie bez desygnatu, używane wobec kobiet, dużo rzadziej wobec mężczyzn, stosowane w formie obelgi w środowisku lewicowym.

TERF pochodzi z angielskiego i znaczy dosłownie – radykalna feministka wykluczająca osoby trans (trans exclusionary radical feminist). Dlaczego więc tym określeniem może dostać każdy, bynajmniej niemający nawet z feminizmem, a już tym bardziej z radykalnym, nic wspólnego?

TERF to obelga

TERF to wyzwisko, stygmatyzująca łatka, którą naznacza się ludzi wyznaczonych jako cel nagonki na lewicy, wewnątrz środowiska LGBT+, feministycznego i progresywnego związanego z agresywnym lobbingiem politycznym rzekomo na rzecz praw człowieka.

Rzekomo, bo na zachodzie obelga TERF bardzo często stosowana jest wobec lesbijek, które nie chcą uprawiać seksu z biologicznymi mężczyznami podającymi się za kobiety, wobec kobiet buntujących się przeciwko nazywaniu kobiet „osobami z macicą”, czy wobec matek i specjalistek z zakresu medycyny okołoporodowej, które widzą problem w wymazywaniu kobiet z tematu macierzyństwa i porodu poprzez nazywanie ich „osobami rodzącymi”, „osobami z laktacją” czy „rodzicem nr 1”.

Łatka TERF jest w swojej prostocie bardzo sprytna, ponieważ zawiera w sobie kłamliwe informacje, które uderzają w wartości lewicowe w taki sposób, aby czytający definicje od razu dystansował się do celu ataku.

W definicji i w użyciu tego określenia są zapisane określone skojarzenia i informacje mające na wstępie ukazać, że mówimy o kimś naprawdę złym: TERF czyli ta zła, ta transfobka, ta która nie realizuje przyjętej wizji feminizmu (coś jak na prawicy feminazistka), ta która nie liczy się z mniejszościami i wreszcie ta, która sprawiła komuś ogromną przykrość, bo ktoś poczuł się wykluczony. Jest to według tej sieci skojarzeniowej też ta, która nie jest inkluzywna, zadaje ciosy najbardziej pokrzywdzonej przez los mniejszości i nie posiada w związku z tym za grosz empatii. Te tezę powtarzają opiniotwórcze gazety i specjaliści od zdrowia psychicznego, zaangażowani emocjonalnie w ideologię woke.

Każde z tych skojarzeń ma pejoratywny wydźwięk i o to właśnie chodzi. Dzięki temu zyskuje się cel nagonki, który można bez wyrzutów sumienia niszczyć, dehumanizować i używać jako kozła ofiarnego do konsolidowania grupy i wyładowania napięć i frustracji. Zarzuty wobec TERFów w większości nie są w ogóle prawdziwe, bazują na pomówieniach i demonizowaniu danej osoby. Większość oskarżonych o TERF nie tylko nikogo nie wyklucza, bo nie ma takiej mocy i siły sprawczej, by kogokolwiek skądkolwiek wykluczyć, ale zwykle są to osoby przychylne mniejszościom i nierzadko o bardzo lewicowych poglądach, które jak na ironię same padają ofiarami wykluczenia.

Do tego radykalny feminizm z definicji w Polsce nie jest znany jako nurt, więc dodaje tylko negatywnych konotacji z czymś skrajnym i niszowym.

Stosowanie tego określenia jest jednoznaczne obraźliwe. Na forach można znaleźć ankiety, czy TERFy są gorsze od faszystów, TERFy wysyła się do wora i do jeziora, sympatycy lewicy dyskutują jak najlepiej pozbyć się zwłok TERFów, polecając sobie nawzajem m.in sposoby na utylizację zwłok, takie jak wanny z kwasem czy doły z wapnem. Wiele osób w związku z tym boi się oskarżeń o tzw. TERFizm, a łatkę te traktuje jak najgorszą z możliwych obelg, która wiąże się z nieuchronną stygmatyzacją.

TERF na lewicy jest jak trąd

Można się nim „zarazić” przez lajk, udostępnienie, nie dość poprawną znajomość z kimś wyklętym, wywiad, rozmowę, zadanie jakiegoś zakazanego pytania, czy nawet neutralne wydawałoby się obserwowanie kogoś w social mediach. Trzeba przy tym pamiętać, że raz zarażony człowiek nie ma prawie w ogóle szans na „wyleczenie”, TERFy są bowiem jednoznacznie złe i nie ma tu żadnych szans na odkupienie. Obowiązuje czarno-białe myślenie jak w typowym woke – kto nie jest z nami, jest przeciw nam.

Najlepszą, jak się wydaje, opcją dla względnego spokoju i oczyszczenia z zarzutów o TERFizm, jest stać się wojownikiem woke i walczyć na froncie: matrować modne „Trans women are women„, trollować ile wlezie i gdzie się da w temacie trans, atakować zaciekle podejrzanych o TERFizm, być aktywnym na hejterskich grupach i publicznie odcinać się od TERFów oraz obowiązkowo urządzić lub wziąć udział w publicznym linczu jakiejś oskarżonej o „czary TERFizmu” lub „transofobii” osoby. Daje to jakieś szanse na w miarę spokojną koegzystencję w oświeconym środowisku, ale pewności nie ma.

Jedno jest pewne stygmatyzująca łatka TERF lub podejrzenie o transfobie dają zielone światło wzmożonym moralnie, rozjuszonym, kanapowym aktywistom lewicy, którzy dzięki temu mogą bezkarnie stosować przemoc

Przemoc słowną, przemoc ekonomiczną, obejmujące: groźby, pomówienia, szydzenie, wielomiesięczne nękanie, cyber stalking, szantaże finansowe, mobbing, utrate źródła zarobku, wykluczenie z danej społeczności czy grupy towarzyskiej itd…

W Polsce nie doszło na szczęście do ataków fizycznych, ale cancel culture i hejt w sieci kwitną. Sytuacja w wielu krajach ma się podobnie albo gorzej. W Hiszpanii aktywiści trans powiesili kukłę TERFa – czyli nielubianej przez siebie kobiety – na szubienicy, w Wielkiej Brytanii protestujący trans aktywiści noszą na licznych protestach przeciwko akademiczkom uznającym płeć biologiczną stylizowane na zakrwawione koszulki z napisem ‚PUNCH TERFs‚ – bij TERFy.

We Francji napadli na protestujące przeciwko prostytucji feministki, nota bene wyzywane siostrzanym SWERF, które znaczy prawie to samo, z tym że SWERF rzucane jest w stronę kobiet krytykujących seks branżę i ma zarzucać rzekome wykluczenie „pracownic seksualnych”.

Wyzwisko SWERF też przerabiałam na sobie w 2019 r, zanim okrzyknięto mnie TERFem w 2020 r.

SWERFem zostałam za pozytywną recenzję książki Niewolnice Władzy L.Cacho, która jest reportażem ukazującym brutalny świat seks biznesu i krytyką pop feministycznego i znanego z organizacji LGBT+ podejścia „sex work is work”. Nie spodobało się to internetowej lewicy, oj nie.

Zupełnie dziwnym trafem hejterzy z 2019 i grupy towarzyskie związane z lobbingiem na rzecz dekriminalizacji sutenerów i alfonsów pokrywają się lub mają widoczne towarzyskie koneksje z aktywistami trans, organizacjami LGBT+ i grupami hejterskimi spod znaku polowania na TERFy. Przypadek?

Ach, nie ma to jednak jak ta tolerancjna i pełna miłości lewica, której samozwańczy aktywiści gnębą mnie już tyle lat za biernym przyzwoleniem swoich progresywnych tęczowych idolek i polityków lewicy.

Wróćmy jednak do omawianego TERFa, bo to teraz jest najbardziej na topie jeśli chodzi o śledzenie myślozbrodni i wyzywanie heretyków względem religii wokeness, śmiących podważać queerowe dogamaty.

Określenie kogoś jako TERF jest naprawdę stygmatyzujące i staje się powodem wykluczenia tej osoby z wydarzeń, rozwiązywania współprac, wyrzucania z grup towarzyskich czy politycznych. To nie są żarty, lewicowe środowiska mają na punkcie TERFów swoistą obsesję upatrując w nich źródła wszelkiego cierpienia i frustracji. Dlatego między innymi wyrzucono już za TERFizm parę osób z partii Razem, a liczne zaburzone jednostki co rusz lamentują w internecie, że się zabiją, jak wszyscy nie będą im przytakiwać.

Gdyby Werter żył w dzisiejszych czasach byłby queer, a serce złamałby mu jakiś TERF przez użycie wobec niego na Twitterze nie tego co trzeba zaimka

Brzmi to wszystko dość groteskowo i zabawnie i takie by pewnie było, gdyby nie to, że oskarżenia o TERFizm i urojoną transfobie brane są na poważnie przez dorosłych ludzi, którzy wykorzystują je jako wartościowe powody do palenia na internetowym stosie nielubianych koleżanek czy pozbywania się konkurencji (zupełnie jak za czasów inkwizycji). O ile młodzieżowa moda na 76 tożsamości płciowych w końcu minie, o tyle nieetyczne praktyki dorosłych ludzi zaangażowanych w cancel culture raczej nie. Jak widać mechanizmy są te same lub bardzo podobne co przy klasycznych linczach, więc wstyd za to co robili bliskim, znajomym i nieznajomym zostanie z nimi na zawsze.

Jako, że podobieństwo polowań na TERFy i polowania na czarownice jest nadzwyczaj duże, wiele osób na zachodzie używa hasła „TERF is a new witch„. Różnica jest taka, że przewiną są nie urojone czary czarownic, a urojona transofobia i brak inkluzwności TERFów, a karą nie realny ogień stosów, ale społecznościowe morderstwo w formie cancel culture. Z racji podobieństw do inkwizycji zwykłam mawiać na te polowania – INKLUZYCJA, od słowa inkluzywność.

No dobra, ale kim ten TERF jest? Co takiego robi, że należy mu się pogarda, nienawiść i wygnanie z oświeconej wioski?

Jakby się zastanowić TERF to każdy kto rozumie, że są dwie płcie u ssaków i że niektórych rzeczy nie da się zmienić. Każdy, kto zachował racjonalne myślenie, stawia granice trans aktywizmowi oraz nie dał się w pełni zastraszyć czy ulec moralnym szantażom przebudzonej lewicy. Dlatego Dave Chappelle, znany amerykański komik w swoim stand – upie powiedział, że jest #TEAMTERF

Gdyby zrobić badanie opinii publicznej na losowej próbie, idę o zakład, że TERFów wyszłoby ponad 95% jak nie więcej. Pewnie masa osób trans też zostałaby od TERFów wyzwana, gdyby przyszło do szczegółowego wypytywania o ich poglądy.

Także prawdopodobnie wszyscy jesteśmy w jakiś sposób TERFami, tylko nie wszyscy zostaliśmy tak wyzwani z racji niszowości tego wyzwiska i skupienia aktywistów trans na wyzywaniu nim głównie kobiet zaangażowanych w jakąś prokobiecą działalność.

Pisała do mnie ostatnio jedna młoda dziewczyna, że została oskarżona o TERFizm, za to, że mnie obserwuje i dała mi lajk pod jakimś zdjęciem, a teraz bardzo się boi co to będzie, bo grupa może ja odrzucić.

Ja jej na to – powinnaś czuć się dumna – TERFami lewica nazywa ludzi, którzy myślą samodzielnie i nie dają się zastraszyć wyznawcom ezoteryki queeru czy jak zwał to na prawicy – ideologii gender, także niedługo będziemy nosić te obelgi z dumą – jak odznaki, a wyrzucenie z woke sekty to coś co na pewno wyjdzie na zdrowie. Wiem po sobie.

Dziś możemy tylko cierpliwie patrzeć jak ludzie w imię progresywnej wiary w queer i woke odchodzą od rozumu.

Już jutro – ZRÓB SZYBKI TEST na to czy jesteś TERFem! Stay tuned. Zasubskrybuj blog.

Piszę niezależnie, jeśli Ci się podoba i chcesz mnie wesprzeć, możesz postawić mi kawę na Patronite.