SWERF / TERF TO WSPÓŁCZESNA CZAROWNICA, to bluźnierczyni, którą woke chce spalić na stosie.

Opublikowano przez

Ciekawe jest to, że środowiskom woke nie wystarczy tolerancja, bycie miłą, wspieranie danej grupy na ile się da i otwartość. Nie. Oni chcą wszystkiego, włącznie z myślami, osobistymi preferencjami, własnym postrzeganiem świata. Chcą zagarnąć przestrzeń, także tę z naszych głow i serc, zmuszając nas do myślenia i czucia wedle ich własnych imaginacji i ortodoksji, a jeśli nie chcesz się temu oddać, to wyzwą Cię od faszystek, fobek, brunatnych suk, TERFów, SWERFow itd…

Nie wystarczy szanować cudzych wyborów, stylu życia, być przyjazną w kontakcie interpersonalnym, w ich mniemaniu trzeba wszystko absolutnie afirmować i zgadzać się ze wszystkim co dana mniejszość postuluje. Nie z racji zgody co do argumentów, ale z racji okazania emocjonalnego wsparcia.

Jednym słowem ktoś może pierdolić jak potłuczony, ale jesli należy do „świętej mniejszości” należy mu przyznawać rację, by nie zranić jego uczuć. Uczucia są najważniejsze! Oczywiście tylko uczucia wybranej grupy, cała reszta się nie liczy.

Nie ma znaczenia, że masz jakieś argumenty, że dana ideologia czy postulaty mają dziury logiczne, błędy merytoryczne itd.
Musisz się zgodzić, inaczej – jeśli choćby zadasz podważające dogmat pytanie – staniesz się wrogiem.

Nie można też być neutralnym, neutralność równa się dla nich z nienawiścią, brak uwagi i afirmacji równają z najgorszą przemocą.

A ja ogłaszam, że nie mam obowiązku uznawać cudzych wierzeń za prawdziwe, nawet jak dana osoba bardzo narcystycznie cierpi z powodu braku przyznania jej racji.

Mogłabym z grzeczności, jak dziecku przyznać rację i ilu z nas właśnie to robi – w zetknięciu z rozemocjonowanymi ludźmi, którym współczujemy, bo deklarują wielkie cierpienia.
Ale uważam, że ciągłe przytakiwanie ludziom niedojrzałym, skupionym tylko na swoich uczuciach, narcystycznie wpatrzonym w siebie, nieszanującym cudzych granic i niemającym za grosz samokrytyki w końcu musi skończyć się źle.

Nie możemy wiecznie udawać, że król nie jest nagi i żyć w zmowie milczenia co do tylko wyobrażonych szat. Rzeczywistość w końcu się o to upomni.

Dlatego ja też, jak inni odważni mogę postawić granicę i powiedzieć: Szanuje w co wierzysz, ale ja w to nie wierzę i nie zmusisz mnie szantażem moralnym czy jakimkolwiek innym do tego, bym ci przytakiwała. NIE znaczy NIE.

Proszę nie przekraczać moich granic:
Mam prawo do niewiary, do trzymania się faktów, do własnego opisu rzeczywistości, do odmowy afirmowania cudzych odczuć i fantazji. Mam prawo nie ulegać szantażom i nie brać odpowiedzialności za obcych ludzi w internecie, którzy podejmują sami wybór czytania moich treści.

Nie mam też obowiązku rozliczać się z własnych myśli przed kimkolwiek. Mogę myśleć co chcę.