Uciszanie kobiet cenzurą w social mediach

Opublikowano przez

10 listopada 2022 wrzuciłam wiadomości od mojej obserwatorki na swojego Instagrama w tzw. stories – relację, która byłaby widoczna przez 24 h tylko dla moich followersów, ponieważ mam profil prywatny i widzą go tylko obserwujący mnie.

Tu treść tej wiadomości:

Hejterzy zaczęli masowo zgłaszać mi te relacje i została usunięta jako mowa nienawiści. Wrzuciłam więc to samo jako post w ocenzurowanej wersji na poniższej grafice:

Następnie po kolejnej fali zgłoszeń i ten post został usunięty. Na profilu gdzie mam mało obserwujących i żadnych hejterów post nadal wisi, widać więc, że to była czysta inwencja algorytmu, który zliczył ilość zgłoszeń i uznał na tej podstawie treść za mowę nienawiści.

Zatem za mowę nienawiści uznano wyznanie kobiety, że czuje niepokój związany z obecnością mężczyzn w żeńskich przestrzeniach, bo doświadczyła przemocy seksualnej i nie wie czy ma prawo o tym mówić, bo ktoś o świętym poczuciu samego siebie, mówi jej, że jej granice to fobia + moją poradę, by to olać, bo tacy lubią się centrować i robić z siebie największe ofiary.

Zgadnijcie kto poczuł się urażony? Dla kogo granice są mową nienawiści? To jego wysokość trans w nowych szatach króla i jego wzmożony dwór sojuszniczy, który zaprzecza biologicznej klasyfikacji ssaków na samce i samice oraz czuje się urażony za każdym razem, gdy jakaś kobieta wyrazi swoje zdanie.

Najpiękniejsze jest to, że myśli nie możecie ocenzurować i każdy z nas wie co widzi, kobiety zaczynają ćwiczyć asertywność, żeby się temu stawiać, a mężczyźni przestają czuć, że to problem tylko kobiet, w końcu na podszywaczy narażone są ich córki, żony i przyjaciółki.

Era zaprzeczenia w końcu się skończy, bo nie da się ocenzurować ani naszych myśli, ani biologii.