Social media pasożytują na naszych pierwotnych instynktach.
Sami się temu dajemy, bo z natury szukamy błędów, wrogów, wypadków czyli najbardziej wysokokalorycznego emocjonalnie kontentu.
Kilkając w internetowe skandale, dając uwodzić się krzykliwości nagłówków i pociągającej polaryzacji na my kontra oni, na zło vs dobro – ćpamy empatoinę, wciągamy nosem zaślepieniodron razem z ideolożkami woke, nienawistnkami tej czy innej partii politycznej, fanami tej czy innej drużyny, czy wyznawcami tego czy innego influensera lub religii.
Żeby potem na ostrej fazie oszałamiającej ekstazy wspólnego linczu dowalać komuś kogo nie lubimy – symbolowi naszych frustracji. Nieraz śledząc to wszystko i udając przy obiektywnego obserwatora, a w istocie dawkując sobie przez kroplówkę ten sam silny narkotyk – wyższość moralną.
Social media zamieniają nas we wzmożeńców, zaślepieńców, głodnych krwi antyfanów lub fanatycznych miłośników gotowych zabić za idola, partie, wiarę w kolejną plemienną tożsamość – wszyscy podobnie zatopieni w emocjonalnym szale matrixa jak zombiaki, przygarbione kreatury, naświetlające się błękitnym światłem ekranów, jak nerwowe kreatury, niezdolne do podejmowania decyzji bez przewodników, bez kierunkowskazu słupów reklamowych, bez wskazówek liderów opinii czy innych specjalistów od wszystkiego, którzy oprócz drogich produktów reklamują też określoną moralność, ideologię, styl i postawę życiową oraz co najistotniejsze sekwencję ruchów w świecie rzeczywistym, które dziś są w trendach i które musisz wykonać, by pretendować do ich grona, by zasłużyć na szacunek i przynależność. Do ich grupy – tych, z którymi warto się utożsamiać i trzymać.
Nienasycone, spięte, w poczuciu wiecznego głodu social mediowe ćpuny, powykręcane nad płaskimi ekranami, niedożywione mimozy gotowe są zrobić wszystko, by zdobyć kolejną dawkę drogocennego narkotyku – siedzą na grupach, forach hejterstkich i czatach prywatnych szukając czegoś o co można by się zaczepić, by znowu poczuć stan matrixowego uniesienia.
Kto nie robi przerwy ten traci nerwy.
Nie ćpaj, bo Cię zmiotą z planszy.
Itd…
Nie ostrzegam, obserwuję.