
Zgadzam się z Panią Graff. Dziś co prawda owa ostentacyjnie odcina się od „TERF -ów„, które przecież wychowały się na jej książkach i mówią dokładnie to co ona w załączonym cytacie, za co teraz są nękane i niszczone, ale co tam...
Może jest tak, że tym bardziej ktoś chce utrzymać się w dogmatycznym środowisku, podczas gdy wie, że popełnił niewybaczalą myślozbrodnie, to tym bardziej chce ten fakt ukryć, zatem musi widowiskowo odcinać się od wyklętych, aby oddalić od siebie cień podejrzeń?
Ale ogień stosu dosięgnie i panią Graff i inne, które dziś nerwowo drepczą ze swoimi ukrytymi myślozbrodniami, obserwując jak kolejne wiedźmy trawi ogień lewicowych stosów. Prawda jest taka, że tym szybciej się w niego solidarnie razem rzucą, tym lepiej. W końcu w solidarności siła. W solidarności, a nie we wspólnym linczu na niewiernych.
Kolejne internetowe egzekucje dają biorącym w nich udział iluzje siły, nieraz mając naprawdę niszczycielską moc wykluczenia wobec wybranych na ich ofiary, ale to iluzja, bo linczujący tłum jest słaby. Słaby i niewierny, gotowy rzucić się nawet na swoich.
Stos rozpalony przez transaktywistów dla TERF -ów płonie tylko dlatego, że wpadamy weń pojedyńczo. Paliwem tego stosu są strach, koniunkturalizm, egoizm, wygoda, radość z poniżenia kogoś, mechanizm składania w ofierze itd.
Przerwać to upodlenie możemy tylko razem, tylko wspólnie, stając po stronie wyklętych, po stronie ściganych za myślozbrodnie, te prawdziwe, a nie te, które tylko pozują na niepokorne mówiąc oklepane banały i wszczynając pseudorewolucje tylko tam, gdzie przyczółki są i tak już zdobyte.
Tymczasem powtarzam za Graff – NIE OSOBY, A KOBIETY!
Cóż za zbrodniowersy!
Używanie języka pozbawionego kontekstu płci, redefinicja płci z biologicznej na postmodernistyczną oraz dzielenie nas na podkategorie dotyczące stanów fizjologicznych (osoby w ciąży, osoby menstruujące, osoby z macicą itd..), tak byśmy nie mogły definiować się jako jedna grupa interesów z 51% społeczenstwa – są ANTYKOBIECE. To backlash w prawach kobiet, to lewicowa mizoginia, to regres w tęczowych szatach postępu i antyfeminizm, a nie żadna 4 fala.
Przyjdą po was drogie Panie, te które bijecie pokłony w centrali hejtu, przyjdą po Was, bo im nigdy nie jest wystarczająco, zawsze chcą więcej i więcej, zawsze jesteście za mało oddane, za mało rezygnujecie z siebie, za mało oddajcie hołdy samozwańczym księżom queeru i zbyt bardzo jesteście kobietami.
Tak, kobietami.
Zatem same w końcu to zobaczycie Drogie Kobiety… KOBIETY, a nie osoby z…