Nie czuję się dobrze w swoim ciele – jako normalna faza rozwoju, którą cynicznie monetyzuje biznes urody, kliniki zmiany płci i organizacje LGBT+.

Opublikowano przez

Kobiece ciało może sprawiać problemy, rozumiem dziewczyny, zwłaszcza dorastające i młode, które czują się w tym ciele jak zamknięte w klatce, które mają ambiwalentną lub jednoznacznie negatywną relacje z ciałem, zwłaszcza jeśli były ofiarami przemocy s*ksualnej, są w domach rodzinnych czy grupie rówieśniczej zawstydzane i wyśmiewane ze względu na ciało lub po prostu ulegają modom, by zyskać akceptację grupy.

Sytuacji nie poprawia jeśli ciężko znoszą kobiece fizjologiczne stany jak rośnięcie piersi, okres, „estrogenowe” tycie na udach i pośladkach czy nie lubią wymogów wobec kobiet np. depilacji, chodzenia w staniku po plaży itd. Wiele kobiet czuje też dyskomfort związany z seksualizacją naszych ciał, od której w naszej kulturze de facto nie da się uciec, bo przesiąknięta jest nią cała popkultura. Wchodzenie w dorosłość to też nauka radzenia sobie z tą sytuacją, z męskimi spojrzeniami, z własną seksualnością, której dopiero się zaczynamy uczyć i wszechobecnym uprzedmiotowieniem. Wchodzenie w dorosłość to moment delikatny, wymaga czasu i cierpliwości.

Niepokój związany z ciałem, własną seksualnością i wyglądem jest zwykłą częścią dorastania

Zawsze tak było i będzie. Agresywny marketing o tym wie i targetuje swoje reklamy do młodych, aby wykorzystać ten kluczowy dla rozwoju człowieka moment i uzależnić od siebie i swoich produktów. Próbuje wmówić nam, że coś jest z nami nie tak, że aby być naprawdę kobietami i czuć się kobieco lub w nowej wersji – w ogóle nie być kobietami i czuć się męsko /niebinarnie- musimy poddawać się jakimś zabiegom, chirurgicznym ingerencjom, że tylko kupując ich wersję rzeczywistości i dostosowane do niej produkty będziemy „naprawdę sobą”. Jest to wielkie marketingowe oszustwo, ale coraz częściej podlane sosem o zdrowiu, empatii, wyjątkowości czy nawet sprawiedliwości społecznej.

Na młode kobiety czyha świat pełen wyzysku ich pragnień i pełen pułapek uprzedmiotowienia. Uciekając przed tym młode dziewczyny mogą wpaść już nie tylko w zaburzenia odżywiania, zaburzenia obrazu ciała, ale teraz jeszcze problemy z tożsamością, które próbuje „leczyć się” okaleczając je i wmawiając im, że tylko stając się pacjentkami do końca życia – na hormonach płci przeciwnej – będą szczęśliwe.

Ilość nieszczęśliwych, wykorzystywanych przez trans marketing młodych osób rośnie

Ofiarami tego padają młode kobiety z zaburzeniami psychicznymi, nieneurotypowe lub homoseksualne. W krajach takich jak UK notuje się rosnącą liczbę nastolatek, które nagle w wieku dorastania pragną zmienić płeć. Wzrosty świadczą o tym, że jest to nowa moda i nowy problem, którego nie rozwiąże się przez bierne przyglądanie się mu. Zjawisko nazywa się Rapid onset gender disphoria i jest szerzej opisane w serii dokumentalnej na YouTube, film można obejrzeć tu i ustawić polskie napisy. Środowiska naukowe są w tym momencie w dużej mierze sterroryzowane poprawnością polityczną, więc często blokuje się badania na ten temat, ale liczby mówią same za siebie i badacze mówią już o wzroście wykładniczym jeśli chodzi o zmiany płci u młodych osób w krajach zachodnich. Aby zrozumieć dlaczego to kontrowersjne i dlaczego niebezpieczne polecam ten artykuł w The Irish Times

Mieliśmy boom na recovery eating disorder, niedługo będziemy mieć boom na osoby detrans, głównie detranzycjonerki (osoby, które przerwały proces tranzycji i poddały się tzw. detranzycji), i jedne i drugie skrzywdzone przez żarłoczne biznesy, które szukają nowych rynków zbytu, a tymi rynkami okazują się nasze kobiece ciała i życia. Nieprzypadkowo coraz częściej porównuje się problemy z tożsamością u dziewcząt i młodych kobiet z zaburzeniami odżywiania, można przeczytać o tym w The Federalist.

Na szczęście zmowa milczenia o detrans zostaje przerwana

Powstaje też coraz więcej świadectw kobiet, które w imię filozofii transgender poddały się terapii zmiany płci i niekiedy okaleczyły nieodwracalnie swoje ciała, ale które przerwały ten proces godząc się ze swoją płcią biologiczną i chcą powiedzieć o tym co je skłoniło do tranzycji. Polecam prowadzony przez dwie lesbijki detranzycjonerki profil Post Trans na Instagramie albo blog Heleny amerykańskiej detranzycjonerki polskiego pochodzenia, która szczegółowo opisuje swoją drogę.

Zatem podsumujmy – dorastanie może być dyskomfortowe, może wiązać się z niepokojem i kompleksami, może budzić w nas problemy z akceptacją dla ciała i płci. To są normlane etapy rozwoju. Dla wielu z nas ciało niesie pewne niedogodności, ale też ma swoją MOC. Warto więc zacząć do tego wracać i tworzyć kontrę dla marketingu queer czy branży beauty. Uczyć młode dziewczyny, że być sobą to nie znaczy za wszelką cenę starać się walczyć z ciałem, ale przeciwnie – szukać harmonii i dawać cialu czułość i akceptację. Decyzje o nieodwracalnych zmianach nie powinny być podejmowane przez osoby bardzo młode, bez doświadczenia życiowego, które często są pod silna presją grupy rówieśniczej lub mód z social mediów, nie bacząc na konsekwencje decydują się na radykalne rozwiązania dotyczące ciała i zdrowia.

Warto zakceptować swoje zmieniające się kobiece ciało i jego fizjologię, różnorodność jaką niesie życie z cyklem menstruacjnym i całą kobiecą fizjologię. Warto też przyjąć, iż w wieku dorastania normalne są burze hormonalne, niechęć do siebie i pragnienie bycia kimś całkowicie innym, ale nie trzeba za tym podążać, by nieodwracalnie okaleczyć swoje ciało w ten czy inny sposób.

Niepokój związany z dorastaniem i kobiecością miną, a ciało to ostatecznie źródło życia, siły i przyjemności, warto o nie dbać, a nie z nim walczyć czy to w imię ideologii niedoścignionego piękna, wiecznego odchudzania czy „wyzwalającego” transgenderyzmu.

Nie dajmy biznesowi wzniecać w nas cielesnego niepokoju i niezadowolenia, by potem mógł zarabiać na zbudowanych marketingiem kompleksach. Nie dajmy sobie wmówić, że coś jest z nami nie tak.

Jeśli podoba Ci się moja działalność publicystyczna i medialna możesz postawić mi kawę na Patronite. Dziękuję.